6 czerwca 2011

Spalona słońcem...



Znów trochę mnie nie było... Nawet więcej, niż trochę. Działo się dość dużo. Wakacje w pełni^^
Cały weekend poza domem, wczoraj jeszcze zdążyłam się chwilkę opalić. To dziwne, a nawet baaardzo, że ja poszłam na słońce;)) Niestety po jakichś 40 minutach spaliło mnie tak, że nie mogę się ruszać;/ Wszystko piecze!:( Spaćprzez to nie mogłam;/ No cóż. Jakoś przeżyję. Dziś wieczorem kolejna próba...
Zaraz postaram się poczytać co u was^^

7 komentarzy:

Love_forever pisze...

świetny blog, jak i zdj.
zapraszam do mnie.

Sunny pisze...

U współczuję pieczenia,ale opalanie jest tego warte :) Mnie ogólnie na całe szczęście od razu łapie na brąz ;)

KittyAilla pisze...

Em, się nie udało....
Ale w jutrzejszej notce napiszę być może dobre wieści;p

Hmm, ja tam się opalam normalnie xd Po 40 min nie jestem spalona;p

Anonimowy pisze...

po pierwsze dziękuję za odwiedzanie, czytanie i komentowanie.
po drugie dziękuję za to, że podoba Ci się mój nowy szablon.
po trzecie u mnie też jest masakryczny upał. na podwórko strach wyjść. bez butelki wody ani rusz. i też mam wielkie problemy z wychodzeniem na słońce, ponieważ też często wyglądam później jak spalony rak.
pozdrawiam Cię równie gorąco jak słońce ;):*

Poppy Miau pisze...

trzeba sie opalić, nie ma rady ;PP
ja mam całe ramiana spalone ;PP
ja niedługo ide sb zrobić pacyfke na nadgarstku ;**

Marolina pisze...

Ja tam bym tak chciała nie móc się opalić, bo podoba mi się bladość ;)

deplore pisze...

też nie lubisz wychodzić na słońce.. to tak jak ja! ^o^
ale czasami trzeba, ja nie chcę się teraz opalać, bo w wakacje jadę nad morze, a tam to się będzie działo ;3
+obs. jako nowa ;p