Jestem zmęczona. Jestem CHOLERNIE zmęczona. Mam dość... Dziś spoko, jakoś poszło, tylko stresu było straaaasznie dużo!;/ Jeszcze było straszne opóźnienie i wyszło na to, że pewnie koło 16(?) weszłam...
To wszystko mnie wykańcza! Zmęczenie jest przeokropne! Zasypiam w autobusach, przy stole, w wannie. Bolą mnie wszystkie mięśnie i psychika całkiem siada. Ciągle ktoś się ode mnie odwraca... Ja już nie wytrzymuję. Ja staram się pomagać przyjaciołom i znajomym, kiedy mają problemy. A gdy sama potrzebuję chociaż dobrego słowa, cze przytulenia, nikt nie ma czasu, albo udaje wielkiego focha. Ludzie! Jak tak można? Nie, żebym wymagała Bóg wie czego! Ale czasem miłoby było, gdyby człowiek chociaż odpowiedział na Twoje "Nie daję rady" zwykłym "Wierzę w Ciebie"! Jest mi źle;( Płaczę, nie wiem, czy ze zmęczenia i wycieńczenia, czy z nerwów, czy z powodu tej pieprzonej samotności. Ale łzy leją się po policzkach. Jutro czeka mnie ustny z rosyjskiego. Jak pisałam wcześniej, to najgorsze, co może mnie spotkać. Najbardziej się boję. Wiem, że nie umiem na tyle, na ile powinnam, ale nie mam siły ogarniać tego całego materiału. Zastanawiam się, czy nie olać tego i nie zostać w domu. W końcu to dodatkowy, więc właściwie NIC by się nie stało. Nikt by mi chyba nie miał aż tak za złe, że nie podołałam. Tyle tylko, że jestem jesyna w szkole. Komisja zbiera się tylko dla mnie. I średnio wypada to olać. Myślałam już o różnych rzeczach, bo w razie np. choroby można dzwonić do dyrektora i prosić o przełożenie egzaminu na czerwiec. Nie wiem, czy dało by się coś takiego wymyślić. Nie wiem, czy jest sens. Może pójdę, pokażę się im, zobaczę zestaw i w razie czego wyjdę i powiem, że stres jest zbyt duży i nie podołam? Nie wiem. Naprawdę mnie to załamuje. Tym bardziej, że rosyjski nie jest mi właściwie do niczego potrzebny. Wybrałam go właściwie dla mojej mamy. Zawsze mówiła mi, że ona na maturze z rosyjskiego powiedziała wszystko, dostała 5 i była najlepsza z tego języka. Często staram się jej dorównać, lub sprawić jej powód do dumy. Chciałam tak i tym razem. Jednak nie wyszło. Na lekcjach nie było czasu nauczyć się czegokolwiek, a teraz wydaje mi się, że moje własne "uczenie się" nic nie dało i jutro ledwo zdanie będę mogła sklecić. Moje chore ambicje i chęć dorównania mamie. Chęć bycia potrzebną i docenioną...;/
Jutro nie wiem, czy napiszę, bo u nas w Rzeszowie od dziś są juwenalia i mamy zamiar wybrać się tam z koleżankami z klasy. Cała noc w Rzeszowie. Nie wiem tylko, co ja będę robić od około 2 do rana sama w Rzeszowie, bo autobusu nie będzie;/
Lecę spać. Zobaczymy, co przyn iesie jutro. Oby było lepsze, niż w moich wyobrażeniach. Dobranoc...
3 komentarze:
Nawet jeśli z tym rosyjskim nie wyjdzie - Twoja mama powinna się cieszyć, że ma taką wspaniałą córkę, która chociaż spróbowała!
Nie martw się wszystko się ułoży, wierzę w Ciebie.
A rosyjski wcale nie jest taki trudny, tylko trzeba go zrozumieć.
a ja przy okazji dodaje do obserwowanych "liczę na to samo" i zapraszam na http://kapselekodtymbarka.blogspot.com
Też codziennie jestem zmęczona. Na każdej lekcji ziewam, ciągle myślę zupełnie o czym innym, chodzę niewyspana mimo tego, że chodzę wcześnie spać. To jest wykańczające :<
Prześlij komentarz