30 grudnia 2010

Z tego wszystkiego aż głowa boli!

Pogodziłam ze sobą spotkanie z przyjacielem i spotkanie opłatkowe... Nie wiem tylko, czy był to do końca dobry pomysł.
Hmmm... Nie wiem, jak to powiedzieć, jak określić i jak w ogóle to wszystko napisać... Wiedziałam, że to może nie skończyć się po mojej myśli... Ale że aż do tego stopnia? Normalnie scena jak z jakiegoś Brazylijskiego tasiemca! Ona ma faceta (co prawda mają "ciche dni", ale MA faceta), on ma dziewczyne (która go baaardzo kocha, i która na dodatek jest bardzo dobrą koleżanką tej pierwszej dziewczyny, czytaj MNIE)... On zaprasza ją do siebie tak po prostu (no w tym przypadku akurat chodziło o spóźnione urodziny i potrzebę rozmowy), a potem zapomina o tym, że jest w związku... Opowiada swojej przyjaciółce, że ona jest dla niego ważna, że może jednak to nie powinno być tak, jak jest, że może jej facet wcale jej nie kocha, a on (przyjaciel) mógłby jej dać więcej... On zaczyna jej tłumaczyć, że może nie jest tak fajny, jak jej facet... Ale zawsze może się zmienić, specjalnie dla niej... Ona nie wie, jak zareagować (Boże, czemu ja jestem taka głupia????), gdy on przytula się do niej i patrzy jej prosto w oczy z taką niespotykaną czułością... W końcu nie wytrzymuje napięcia i zaczyna płakać (tak, wiem, że to nie było mądre, ale to tak jakoś samo wyszło!). Dobry przyjaciel próbuje ją pocieszyć, glaszcze ją po głowie, ociera jej łzy z policzków... Potem całuje ją w policzek... Przyjciel... Poprostu przyjaciel. Ona patrzy na niego trochę zdziwiona. Potem on znów zaczyna mówić. Gada i gada o tym, jak mogłoby być pięknie... A ona słucha... I już sama nie wie, co ma o tym myśleć. W jej głowie rodzą się wątpliwości... On wydaje się być inny niż zawsze... Nagle On przerywa swój monolog i wpatruje się w nią. Patrzy się na nią takim dziwnym wzrokiem... W tym wzroku widać pewność siebie, czułość, opanowanie... Zaczyna powoli przybliżać się do niej... Zbliża się do tego stopnia, że ich usta prawie się ze sobą stykają... Ona nie wie, co robić, nie wie już, co jest słuszne i lepsze. Nie wie kompletnie jak postąpić i chwilowo ma wątpliwości czy jej związek jest lepszy od tego, co proponuje jej Przyjaciel... Jest już prawie pewna, że chce tego zbliżającego się pocałunku, ale w ostatniej chwili (na szczęście!) przypomina sobie, kto jest dla niej najważniejszy. Odwraca głowę, znów z jej oczu płyną łzy...Jak mogła mieć wątpliwości? Jak do cholery mogła choć na chwilę zapomnieć kogo tak naprawdę kocha?

Potem wszystko już było w miarę normalnie... Odeszłam od niego, włączyłam muzykę u niego na kompie, zaczęłam w miarę normalnie oddychać. Ale nie zapomnę tego chyba nigdy... Chwilę później do pokoju wszedł jego tata, pytając, czy chcę urodzinowego torta i coś do picia... Skończył się temat mojego "nieudanego" związku i zaczęliśmy rozmawiać o pierdołach.

Czy to wszystko nie wygląda orawie jak z tasiemca?
"-Ahhh, moja droga Mirando, czy nie uważasz, że mógłbym Ci dać więcej, niż Pedro?
-Tak Antonio, to Ciebie tak na prawdę od zawsze kochałąm!"

Wrrr... Jestem cholernie zła na siebie, że wgl do czegoś takiego dopuściłam!

Jednakże przejdę teraz do spotkania opłatkowego... Bałam się, że będzie drętwo i średnio chciałam na nie iść... Ale z drugiej strony jak już wcześniej pisałam, chciałam tam być, ze względu na znajomych... Jestem szczęśliwa, że zdecydowałam się pójść, bo po pierwsze było napraaawdę fajnie. Śmialiśmy się dużo, rozmawialiśmy o rzeczach, o których normalnie na próbach nie możemy pogadać, poza tym najadłam się placków, owoców i pyyyysznej sałatki z zupek chińskich:) Po drugie wyjazd na opłatek uratował mnie od tej niezręcznej sytuacji, w jakiej się wcześniej znalazłam...

Podsumowując dzisiejsze popołudnie, a właściwie też wieczór uważam, że moje życie jest hmmm... DZIWNE? Pewnie jakbym nie miała faceta, to żaden by na mnie nie zwrócił uwagi... A tak? Przynajmniej 3 na raz!;/

Mam dość serialów brazylijskich na następne 100 lat! Jak babcia wypadnie z hasłem, że oglądamy jakąśtam MARINĘ czy GORZKĄ ZEMSTĘ (zdaję sobie sprawę, że te seriale już pewnie nie lecą, ale nie jestem na czasie w tych sprawach), to chyba wyjdę z domu i nie wrócę...


Ajć, trochę długi post mi się zrobił... No ale musiałam to wszystko napisać. Sądzę, że nikomu nawet nie będzie się chciało tego czytać... No może z wyjątkiem Shebby, która wysłuchała mnie dziś i wspierała i która ciągle mi radzi... Dziękujeę Słońce;*

A miałam jeszcze jakieś zdjęcia dodawać... no nic, będą nasępnym razem.
Pozdrawiam wszystkich i proszę, nie oglądajcie brazylijskich "tasiemców":))

7 komentarzy:

Poppy Miau pisze...

`no co ty, mi sie chciało ;DD
ja zawsze czytam notki ;]]
teraz chyba bd troche dretwo miedzy tb a tym chłopakiem, mysle, że musisz dac mu jasno do zrozumienia, ze z nim nie bd, kurcze to jest podobne do zmierzchu !!. ;**
ty bella, twój chłopak to edward, a przyjaciel jacob !!. ;oo
miejmy nadzieje, że wszystko sie skończytak jak w ksiąrzce, tylko nie zajdz w ciąrze ;DD

ROODZYNEEK pisze...

Haha zgadzam się niczym "zmierzch" ;]

Ange de la Musique pisze...

Proszę, tylko nie "Zmierzch"! Nie to, żebym nie lubiła, ale osobiście wolałam, żeby Bella była z Jacobem..

Leyla pisze...

we wszystko wplątują zmierzch, ja go tam nie lubię, za to lubię długie notki :)
PS. słyszałaś o meksykańskim kiczu? Podobno jest jeszcze gorszy... xP

;) pisze...

Też nie lubię zmierzchu, ale wolałabym, żeby Bella była Jacobem. Nie czytałam, ale codziennie wysłuchuje koleżanek, które Zmierzch uwielbiają ;)

Poppy Miau pisze...

`ahh dziękuje, to było bardzo miłe, kochana jesteś <333
po prostu nie lubię nosic sukienej, albo spudniczek, nie czuje sie w nich dobrze ;<
nawzajem, wiem troche za póxni, ale co tam ;DD
jak tam sylwester ?. ;**

Poppy Miau pisze...

`juz nie moge sie doczekać !!. ;DD
jak ty sie w rl. nazywasz ?. ;**