Wczoraj nie pisałam, bo nie było za bardzo czasu... Musiałam sprzątać, trochę się pouczyć (w końcu zagrożenie z matmy to nie przelewki...), potem jak to zwykle bywa, wyciągnęłam gitarę i "zasiedziałam się" przy niej... Potem zrobiło się już straaaasznie późno i trzeba było się zacząć wybierać do Sylwii na Sylwka;)
Gdzieś tak przed 20 dotarliśmy (ja z młodszym bratem i siostrą) na miejsce i zaczęła się zabawa:)
Chłopcy bawili się na górze, a my robiłyśmy sobie mini sesyjkę zdjęciową;) Miałyśmy wszystkie baaaardzo dobry humor i śmiałyśmy się właściwie non stop, mimo, że nic nie piłyśmy;) Ja jak zwykle musiałam się wygłupić, więc kiedy poszłyśmy z dziewczynami do łazienki sie pomalować, udawałam pijaną i położyłam się koło ubikacji na podłodze... Jakoś tak dziwnie wyszło, że akurat w tej chwili przechodziła tamtędy mama Sylwii i to widziała;/ No ale cóż, jak się bawić, to już całkowicie;) Tak gdzieś koło godz. 22 wyszłyśmy się przejść po mieście. Miałyśmy zamiar porobić fajne foty, ale tak średnio wychodziły, bo złe światło i takie tam... Wyobraźcie sobie, że nasze cuuuudowne miasteczko było wtedy niemalże całkowicie opustoszałe! Przez to 45 min widziałyśmy może ze 3 samochody i kilkoro ludzi! Wszyscy najprawdopodobniej byli na imprezach albo spędzali cudowny "sylwester z polsatem"... Po powrocie do domu Sheeby trochę pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i zjadłyśmy coś i znów trzeba było wychodzić na rynek, na pokaz sztucznych ogni;) Fajerwerki były w tym roku naprawdę cudne! Na rynku spotkaliśmy znajomych, oczywiście życzyliśmy sobie "Szczęśliwego Nowego Roku" i piliśmy szampana, coby opić nadchodzący 2011;)) Potem zdecydowaliśmy się na mały spacer... Dziewczyny się wygłupiały, a ja to wszystko nagrywałąm, więc teraz mamy się z czego śmiać;D Po powrocie do domu Sylwii grałyśmy w szczerość, popijając "herbatkę z prądem";) Koło godziny 2.45 pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy do domy (chciałam o godz. 3 być już na miejscu). Tak skończyło się świętowanie przeze mnie nadejścia Nowego Roku;)
Dzisiejszy dzień też uważam za udany;) Obudziłam się dopiero koło godz. 11;) Na 12 byłam w Kościele, a potem przeglądałam z mamą zdjęcia i filmiki z koncertu. Potem na prośbę mamy przygotowałam kilka kolęd, które mieliśmy zamiar zaśpiewać wujkowi i cioci na przysłowiowe "stodroki";) W końcu trzeba rozpocząć rok od pieniędzy;D Koło 17 wyruszyliśmy na nogach do wujka. Ja z gitarą, siostra z tamburinem;) Miałyśmy zamiar zrobić śmieszne wejście, pograć, pośmiać się i wgl... Ale było tak zimno, że szkoda mi było wyciągać moją ukochaną gitarkę na zewnątrz. Tak więc zaczęłliśmy grać dopiero jak już weszliśmy i rozebraliśmy się. Ciocia z wujkiem oczywiście jak co roku byli przygotowani na naszą wizytę i zaprosili nas na wyżerkę;) Jedliśmy, śpiewaliśmy i graliśmy... Na koniec kochany wujaszek oczywiście przyniósł nam pieniążki;) Szczęśliwi postanowiliśmy wrócić do domu;) Wujek zaproponował, że odwiezie nas do domu... Jednak nas było troszkę dużo;) Tak się jednak stało, że młodsza siostra poszła do bagażnika i wszyscy jakoś się pomieściliśmy;D Po powrocie do domu, dostałam wiadomość od sąsiadów, że zapraszają nas na wieczór do siebie na film i placka... Poszliśmy oczywiście do nich i w ten oto sposób zaliczyliśmy kolejną imprezę;) Film był prześmieszny, a pierwszy w życiu placek zrobiony przez Kamilę bardzo smaczny;) Koło 23 wróciliśmy do domu, dlatego właśnie tak późno piszę posta...
To chyba tyle, jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień... Chociaż nie... Zapomniałąbym... Pisał do mnie mój przyjaciel... Ten o którym pisałam w czwartek. Przepraszał mnie i prosił o spotkanie w poniedziałek. Nie wiem, co mam zrobić;/
Sądzę, że dziś jest trochę za późno na myślenie... Mam nadzieję, że pomożecie mi rozwiązać ten problem... Pozdrawiam was i dziękuję, że chciało się wam to czytać;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz