Nie u siebie...

Znów nie pisałam jakiś czas... Ale to dlatego, że czasu brak. W środę miałam wrócić koło 23... Okazało się, że wszystko się przeciągnęło i tak koło północy dopiero dotarłam do Rzeszowa, z którego mam do domu ładny kawał drogi... Jak się okazało, najbliższy autobus miałam za 2 i pół godziny... Dobrze, że nie byłam sama. Koleżanka też miała problem autobusowy. Na szczęście ma się dobrych przyjaciół. Napisałam do Kumpla i o tej porze przyjechał po mnie i zawiózł mnie i koleżankę do domu:) Dobrze, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie;))
Wczoraj właściwie nic się nie działo... Miałam iść do Klaudii oglądać film ze studniówki, ale ona nie zdążyła na autobus i wróciła 3 godziny później;/ Potem się uczyłam i dłuuuugo rozmawiałam z MOIM...
A dziś w szkole byłam tylko na kilku lekcjach, bo potem próbę miałam... Najgorsze jest to, że przez próbę nie byłam w końcu na sprawdzianie z historii, na który się cały czwartek uczyłam... I jeszcze trochę w tamtym tygodniu... Po powrocie do domu wykąpałam się, spakowałam i pojechałam do Rzeszowa. Jestem
obecnie u cioci. Jutro o 4 rano wyjeżdżamy na pielgrzymkę do Częstochowy z racji matury... I ja nie miałabym żadnego autobusu z domu o tak kosmicznej porze... Ehhh... Naipszę znowu dopiero w niedzielę, bo następną noc spędzę u babci...
Trzymajcie się ciepło!;**