Byłam wczoraj tak zła na mamę, że jak mi powiedziała, że nie mogę z domu wyjść, przesiedziałam cały dzień w pokoju na łóżku, patrząc się w sufit i myśląc, co ja bym jej chętnie zrobiła... Wiem, mądre to nie było, ale człowiek czasem ma takie jazdy, jak jest strasznie wkurzony... Było o tyle gorzej, że nakłądała się na to jeszcze moja sytuacja uczuciowa... A włąściwie ta durna niewiedza. To jest straszne, jak się nie wie, o co chodzi komuś, na kim ci tak zależy...
No może wy uznacie, że to głupie, ale ja chyba jestem romantyczką i mnie to ruszyło... Tym bardziej, że wyszło to od niego... Uznałam, że jednak nie wszystko stracone i chyba mu na mnie dalej zależy... Napisałam mu, że chciałabym, żeby było znów jak dawniej, żebyśmy się nie kłócili o wszystko, żeby zachowywał się fair wobec mnie... Ale jego już nie było. Znikł. Najwyraźniej chciał tylko dać mi do myślenia... Nie wiem, co myśleć. Nie daje mi to spokoju... Jeszcze wieczorem mama chcąc mnie przekupić i sprawić, żebym nie była na nią zła, powiedziała, że pofarbuje mi włosy tak, jak chciałam. Efektu jednak nie widać niemalże w ogóle. Tylko nikły poblask na końcówkach... Z przodu brak jakichkolwiek oznak farbowania, mimo, że farbę prawie godzinę trzymałam. Ale ju trudno...
Dzisiejszy dzień był w miarę... Na 12 do Kościoła jak zwykle, potem do domu na obiad, a na 15.30 do Domu Kultury na koncert kolęd. Śpiewałam i grałam na gitarce. Nie było źle:) Wszystko wyszło tak, jak powinno, ale ludzi było strasznie dużo i potem trzeba było stać;/ Po koncercie wróciłam do domu i szukałam na necie cen przebijania wargi. Mam zamiar iść jutro z Sylwią przebić:) Zobaczymy, co z tego wyjdzie... Zamówiłam wreszcie sukienkę, mimo, że okazało się, że będzie sporo za szeroka... Mamie się strasznie podoba, mi też, więc co za problem dać do znajomej krawcowej, żeby zwęziła?:) Patrzyłam też na allegro, jakie są fajne baleriny. Nie znalazłam żadnych;/ A muszę w balerinach iść z dwóch powodów: po pierwsze, mam problemy z lewą nogą, którą "zepsułam" na wakacjach... Po drugie, mój facet jest ode mnie tylko odrobinę wyższy i odczuwa kompleks niższości... Nienawidzi, jak założę przy nim wyższe buty... Nawet od glanów się przy nim powstrzymuję... To by było chyba na tylę... Jutro muszę już do szkoły iść, chociaż cholernie mi się nie chce! Nic nie zrobiłam przez te ferie... A miałam taaaakie ambitne plany... Mam tylko nadzieję, że jutrzejszy dzień nie przyniesie mi szeregu jedynek na nowe półrocze... I jeszcze wargę jutro przebijam:D Ciekawe, jak to wyjdzie:D Już się nie mogę doczekać:))
Idę spać, bo 5.30 pobudka... papa:*
2 komentarze:
uu no to chyba nie ciekawa ta sobota była...
pozdrawiam ; )
Super ten obrazek :) Powodzenia, wszystko będzie dobrze :)))
Prześlij komentarz