Przepraszam Was, że wczoraj nie pisałam... Nie miałam siły i zasnęłam;/ Wczorajszy dzień był naprawdę męczący! Ale przyjemny:D
Pojechałyśmy rano z Sylwią na zakupy... Miałyśmy na celu: Sylwia zakup spodni, czarnych rurek... Ja znalezienie jakiejś fajnej kiecki na studniówkę... Skończyło się na: Zakupieniu przez Sylwię gumek do włosów(24 sztuki, 4 rodzaje:] + 6 spinek... hahah^^) oraz zakupieniu przeze mnie farby do włosów koloru "granatowa czerń":D (moje odrosty są już masakryczne!)
Przez całe nasze zakupowanie śmiałyśmy się właściwie non stop... Ludzie się na nas dziwnie patrzyli, ale co tam:D
A... Widziałyśmy kilkoro ludzi, którzy nam humor jeszcze bardziej poprawili... m.in:
-2 chłópaków w dłuższych włosach, którzy spodobali się Sylwii(zapatrzyłam się na nich i mało nie wywróciłam się na stosie książek w EMPIKu...),
-Panią w zarąbistych butach ze szpicami modnych przed 10 latami, która chodzić w nich nie umiała... Wgl była śmiesznie ubrana...,
-Pana, który wworząc towar do TESCO zrzucił tekturowe pudło na ziemię i z miną, jakby chciał je zabić mówił do niego ije wyklinał,
-Facecika w brązowych glanach i zielonych spodniach ze śmieszną bródką, który trooooszkę pokracznie chodził,
-Jednego takiego pana metala, z długimi blond włosami, który rozmawiał przez telefon i cały czas się gapił,
-Trzech chodzących za nami gości, spośród których jeden wyglądał, jak mój przyjaciel, którego unikam,
-Panienkę, którą opisałabym jednym słowem mówiąć K****, ale żeby było ładniej, powiem tleniona blondyna, z toną pudru na gębie, tak, że tylko szpachelką odedrzeć, z różem na policzkach koloru bordowego, z biustem na wierzchu, ale w kurtce, pięknej, skórzanej, do tego booooskie białe kozaczki na nieziemsko wysokiej szpileczce, czarne rajstopki i biała spódniczka... Możnaby powiedzieć, że to była mini. Ale jak dla mnie, mini powinna przynajmniej dupe zasłąniać. Hmmm... Może to poprostu był taki pasek? Jakiś najnowszy krzyk mody?
ehhh... Ludzie mnie zadziwiają. Kiedy ta panienka przechodziła koło nas, Powstrzymywałam śmiech... Z trudnością. Jednak, gdy przechodziła po gumowej wycieraczce(wiecie, taka z dość dużymi okrągłymi dziurami), potknęła się i mało nie zaliczyła gleby. Nie wytrzymałam i buchnęłam śmiechem, panna słyszała na 100%.
Co jeszcze śmiesznego nas spotkało? W tesko przy czekoladkach Kasia zobaczyła Mon cherri... Więc podeszłam i mówię Sylwii, że mam złe wspomnienia z tymi czekoladkami... W tym momencie jakoś pociągnęłam za opakowanie, albo zachaczyłam... Spadło. Wielkie bum, wszyscy patrzą. Ja w śmiech. Sylwia uciekła kawałek i śmieje na ziemi... Chciałam podnieść i odłożyć, ale nagle spadło drugie. A potem jeszcze trzecie... Śmiech był ogroooomny. A ludzie jak na debili patrzyli!:D
Potem jeszcze coś nam odwaliło i zaczęłyśmy przymierzać opaski i takie tam... W sumie błażniłam się tylko ja, bo Sylwia chowała się, żeby jej nikt poza mną nie zobaczył. A ja paradowałam po sklepie z opaską na której były uszy myszki miki z cekinów i wieeelka różowa kokarda.
Na zakupach nie znalazłam żadnej sukienki, która sprostałaby moim oczekiwaniom.
Musiałaby być długa, bo mam rozwaloną nogę i noszę na niej stabilizator od wakacji, poza tym chciałam, żeby najlepiej była czarna, nie miała cekinów jak większość kiecek, a poza tym byłoby miło, jakby choć trochę była w moim stylu... Z tym było najgorzej, ponieważ w zwykłych sklepach mało jest kiecek choć trochę zalatujących gotykiem:) Jednak jak wróciłam do domu i poszperałam trochę w internecie, znalazłam jedno cudo... Od razu zakochałam się w tej sukience... Cena niestety nie jest tak piękna jak sukienka... Jednak mamie też się kiecka podoba, więc może będę ją mieć... Wychodzi na to, że jest trochę za duża, ale dam do krawcowej i mi ją zwęzi... :))
Wstawiam wam zdjęcie mojego znaleziska... Napewno nie wszystkim przypadnie do gustu, ale moim wymaganiom i gustowi zdecydowanie sprostała:)
Napiszcie w komentarzach, co o niej myślicie:)
W każdym razie zmęczona byłam i zaraz zasnęłam.
Dzisiaj obudziłam się o 12:D Spałam straaasznie długo:D Pograłam sobie na gitarce, potem zjadłąm obiad, pomogłam mamie przy jej szydełkowych pierdółkach i wieczorem znów poszłam z bratem do sąsiadów na film:) Pośmialiśmy się trochę, pooglądaliśmy, wypiłam z Robertem piwo i wróciliśmy do domu... Coś koło 23 znów:) Potem kąpiel i znów piszę o 00:56... Będę leciała spać, bo o 8 muszę wstać, ponieważ jedziemy z sis na Rzeszów na zakupy... A potem do babci:)
Kocham Was i dziękuję za komentarze:));**
5 komentarzy:
śliczna ta sukienka xD
w Rzeszowie można mimo wszystko spotkać dziwnych ludzi. Kiedyś byłam z tatą po wyposażenie do akwarium i jakiś gość za nami czaił w lecrercu, gdzie byliśmy po kotlety sojowe... A jak byłam po okulary to szła tleniona blondyna w pomarańczowych szpilkach i to nie był taki sobie pomarańcz, tylko taki jak te z mazaków fluorescencyjnych. Jej... Na koncercie KSU, było mnóstwo punków, w tym jakiś koło sześćdziesiątki. Babka w różowych dredach i gość przebrany za kozaka i ogółem dużo było tych dziwaków.
`nie cierpię sukienek, dlatego nie bd na jej temat sie wypowiadac, ;> ale ma ładny kolor ;**
o to młoda dupa z cb, nie to co ja 51, ahahah ;dd
bardzo chętnie bym sie podzieliła, jakby mi cos jeszcze zostało, ale jest już za póxno, ;dd
Sukienka fajna, choć ja wolę troszkę krótsze, tak gdzieś do kolana :)
Sukienka zaje! Strasznie mi się podoba. :) I do tego w niej Katherine . Oh .. <3
Taa sukienka jest najlepsza!
^^ <3
Prześlij komentarz